Powered By Blogger

niedziela, 5 lutego 2012

Na pokuszenie Was i mnie:)

Witajcie!!!
Mroźna niedziela,mój mąż właśnie pojechał do pracy ja zainstalowałam się u dzieci w pokoju siadłam do komputera a że biurko z komputerem stoi koło kaloryfera to się do niego przymilam ,straszny zmarzluch ze mnie,ale cóż trzeba przetrzymać do wiosny :)Przeglądam blogi i z każdym przeglądniętym  łapię doła, ludzie mają talent robią cuda a ja pokazuje tą moją miernotę i ogarnia mnie jakaś niemoc do jakiegokolwiek działania ,nie wiem czy to też jest spowodowane tym,że brakuje słońca dopada człowieka jakaś depresja,czasem się zastanawiam się co ja tu w ogóle pośród Was robię,jednak szkoda mi zlikwidować bloga,bo lubię też sobie pooglądać co inni tworzą, no cóż nie ma co się użalać nad sobą, może kiedyś będzie lepiej, na to wszystko postanowiłam osłodzić sobie dziś troszkę życie,zgrzeszyć ,ale to tylko naprawdę kawałeczek od lipca jestem na diecie ,może to nie dieta ,ale jakiś sposób odżywiania, i udało mi się sporo schudnąć bo aż 40kg niektórzy powiedzą za szybko,ale przed świętami nie gotowałam dla siebie osobnych obiadów  no i przyszły święta, myślałam że przybiorę jak to po nich bywa a  tu niespodzianka jeszcze mniej niż przed świętami , ale od października nie jem wyrobów ze sklepu tylko własne wyroby z własnej świnki wyhodowanej własnymi rękoma i cóż może zdziałać niejedzenie nafaszerowanych wędlin chemią a mięsa sterydami  i antybiotykami,wręcz jestem z siebie dumna że udało mi się tyle zrzucić ale jeszcze troszkę,no ale dziś skusiłam się na szarlotkę mocno cynamonowo-waniliową na kruchym spodzie z kruszonką taką uwielbiam :)
A żeby nie było że, bezkarnie zjadłam ciacho to powiem że po skonsumowaniu owej pyszności poszłam na  godzinkę na kijki i odpokutowałam ten mój dzisiejszy grzeszek!!!!
                                                        Miłej wieczornej reszty niedzieli!!!

4 komentarze:

  1. napisałam komentarz i mi się usunął...
    zazdroszczę Ci tych 40 kg...
    sama też walczę z nadwagą i próbuję odchudnąć po ciąży. narazie z kiepskimi efektami, bo ludzie ciągle mnie pytają, czy jestem w stanie błogosławionym..
    gratulacje!!! to na prawdę mega wyczyn! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz czasami sama sobie zazdroszczę,każda dieta kończyła się po 3 dniach,aż pewnego pięknego lipcowego dnia stwierdziłam ,czas się zabrać za siebie mąż się śmiał pytał ile wytrzymasz znów tydz???ech to chyba był taki motywujący kopniak,pierwszy tydz był w miarę ,kryzys przyszedł w drugim tyg ,lecz jak zobaczyłam efekt na wadze to dopiero była radocha!!!

      Usuń
  2. O-o! Może zdradzisz, jak to Ci się udało? Bo ja też nie jem kupnych mięs ani wędlin, ale efektów - kompletne zero. I to cały czas powiększające się zero :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tylko nie jem kupnego mięsa ,ale i też inaczej się odżywiam staram się nie łączyć węglowodanów i tłuszczy zapoznaj sie z dietą Michela Montignaca:)

    OdpowiedzUsuń